W opisie historii życia Jakuba, syna Izaaka, uwagę czytelnika Księgi Rodzaju zatrzymać może jeden ważny szczegół. Jakub miał "wykradzione" błogosławieństwo swojego ojca i podczas 20 lat spędzonych w Charanie otrzymał wiele znaków potwierdzających Bożą przychylność wobec niego. Kiedy jednak wracał do Kanaanu, do ziemi swojego ojca Izaaka, i nad potokiem Jabbok zmagał się z Bogiem, walczył właśnie o błogosławieństwo. Jakby nie dowierzał temu pierwszemu, "wyłudzonemu" błogosławieństwu, jakby potrzebował specjalnego znaku Bożej przychylności. W sercu Jakuba przez wiele lat nie było pewności błogosławieństwa. W jego życiu był grzech i była szlachetność, była miłość i walka o sprawiedliwość, nie było jednak pewności błogosławieństwa. Jakub bardzo tej pewności potrzebował, o nią też z determinacją walczył nad potokiem Jabbok.
Również na drodze powołania kapłańskiego boleśnie daje o sobie znać paradoks: błogosławiąc codziennie innych, sam nie czuję się pobłogosławiony. Wydobycie z serca tej prawdy może stać się dla pasterza początkiem walki o odkrycie prawdziwej "twarzy" Boga, Boga, który nigdy nie przestał błogosławić jego powołania. Podobnie jak Jakub, ksiądz ze swojego zmagania może wyjść z nowym imieniem. W kluczu odkrywania na nowo smaku życia kapłańskiego warto spróbować odczytać walkę Jakuba z Bogiem.


Od kontekstu do tekstu - "Jeżeli Pan Bóg będzie ze mną..."

Opis dziejów Jakuba, syna Izaaka, rozciąga się w Księdze Rodzaju na 24 rozdziały (25-49), w których można wyróżnić trzy bloki narracji: Jakuba i Ezawa, Jakuba i Labana oraz Jakuba i Józefa. Pierwszy blok został przedzielony opisem pobytu Jakuba w Charanie. Zabieg taki pozwolił autorowi tekstu nasilić napięcie narracji tak, że u czytelnika, który stopniowo poznaje dzieje Jakuba, spontanicznie pojawia się pytanie: Czy po­wróci on szczęśliwie do kraju Kanaan?
Ważny kontekst dla naszej lectio stanowi najpierw pierwsze objawienie się Boga Jakubowi w Betel (zob. Rdz 28,10-22). Wydarzenie to miało miejsce w drodze "do ziemi synów Wschodu" (Rdz 29,1), do Charanu, dokąd Jakub uciekał przed gniewem Ezawa. Podstęp, jakiego Jakub się dopuścił, aby uzyskać błogosławieństwo Izaaka, ściągnął na niego nienawiść brata. Ratunkiem dla Jakuba była ucieczka do Charanu, do domu Labana, brata jego matki Rebeki. W drodze zatrzymał się na nocleg w pewnym miejscu i podczas snu miał wizję drabiny opartej na ziemi
i sięgającej nieba, po której wchodzili i schodzili aniołowie Boży. Na szczycie drabiny stał Pan Bóg, wypowiadając nad Jakubem słowa błogosła­wieństwa: "Ja jestem Pan, Bóg Abrahama i Bóg Izaaka. Ziemię, na której leżysz, oddaję tobie i twemu potomstwu. (...) Ja jestem z tobą i będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz; a potem sprowadzę cię do tego kraju. Bo nie opuszczę cię, dopóki nie spełnię tego, co ci obiecuję" (Rdz 28,13-15). W słowach tych Pan Bóg jakby powtarza błogosławieństwo Izaaka, dodając jednak do niego nowe obietnice: posiadania tej konkretnej ziemi ("ziemia, na której leżysz"), obietnicę opieki ("będę cię strzegł, gdziekolwiek się udasz") i obietnicę szczęśliwego powrotu z Charanu ("sprowadzę cię do tego kraju"). Zachowanie Jakuba po przebudzeniu się ze snu nie było jednoznaczne. Chociaż wyznał wiarę w Boga, który mu się objawił ("Prawdziwie Pan jest na tym miejscu"), chociaż dla Pana postawił i na­maścił stelę i dał temu miejscu nazwę Betel ("Dom Boży"), w jego ser­cu dominowało odczucie grozy ("O, jakże miejsce to przejmuje grozą!"). Bóg, który mu się objawił, nie był jeszcze Bogiem bliskim jego sercu. Jakub chciał Go nawet wypróbować, o czym świadczy treść ślubu, który złożył w Betel: "Jeżeli Pan Bóg będzie ze mną, strzegąc mnie w drodze, w którą wyruszyłem, jeżeli da mi chleb do jedzenia i ubranie do okrycia się i jeżeli wrócę szczęśliwie do domu mego ojca, Pan będzie moim Bogiem" (Rdz 28,20-21). Jakubowi nie wystarczało wtedy samo słowo Boga, nawet słowo obfitego błogosławieństwa. Jakub bowiem jeszcze nie ufał Bogu z Betel, jeszcze w swojej historii życia nie doświadczył Jego przychylności.
Czas pobytu w Charanie okazał się dla Jakuba czasem trudu, ale i bło­gosławieństwa. Chociaż został oszukany przez Labana i poślubił najpierw jego pierworodną córkę, aby później dopiero wziąć za żonę ukochaną Rachelę, Pan Bóg hojnie mu błogosławił darem potomstwa. W ciągu
20 lat Jakub stał się ojcem 11 synów i jednej córki1. Wyrazem Bożej przychylności było także pomnożenie majątku Jakuba, który stał się tak duży, że wzbudził zawiść synów Labana (zob. Rdz 31,1). W narracji opisującej czas pobytu Jakuba w Charanie uderza jeden szczegół - Jakub nie odwołuje się do ślubu, który złożył Bogu w Betel. Nie wzywa także imienia swojego Boga, a z kontekstu wiadomo, że żony Jakuba wtedy czci­ły jeszcze bóstwa pogańskie. Kiedy będą opuszczać dom Labana, Ra­chela zabierze swemu ojcu posążki bóstw domowych, aby w ten sposób zapewnić sobie i Jakubowi ich przychylność. W zmaganiach o zapewnienie bytu swojej rodzinie Jakub jest sam, ale nie modli się o pomoc do Boga z Betel. Jakby zapomniał o tamtym doświadczeniu, jakby ktoś wykradł tamto doświadczenie błogosławieństwa z jego serca...
Po 20 latach spędzonych w Charanie to Bóg z Betel przypomniał o so­bie Jakubowi i obudził pamięć jego serca: "Ja jestem Bóg z Betel, gdzie namaściłeś stelę i gdzie złożyłeś mi ślub" (Rdz 31,13). Przynaglił go też, aby zostawił Charan i powrócił do Kanaanu. Na ile przebudziło się wtedy do wiary w Boga z Betel serce Jakuba? Pozostała w nim niepewność, za­pewne związana z obawą o to, jak zostanie przyjęty przez brata, którego przed 20 laty oszukał. Niepewność ta miała jednak głębszy, duchowy wymiar, ponieważ Jakub jeszcze nie uczynił Boga z Betel Bogiem swoje­go serca. Kiedy przysięgał Labanowi, że nie wyrządzi mu w przyszłości żadnej szkody, na świadka przysięgi przywołał "Tego, którego z bojaźnią czcił Izaak, jego ojciec" (Rdz 31,53). Nie przywołał imienia Boga, który mu się już dwukrotnie ukazał w wizji podczas snu. Odchodząc z Charanu, Jakub nadal nie miał więc osobowej relacji z Bogiem i na zaufaniu do te­-
go Boga nie potrafił budować swojej przyszłości.
Ten brak zaufania ujawni się z mocą w lęku przed Ezawem, który wyrusza na spotkanie Jakuba z czterystu ludźmi. "Jakub przeraził się tak bardzo, że aż mu się serce ścisnęło" (Rdz 32,8). Powrót do realnej historii swojego życia, do relacji z bratem Ezawem, którego Jakub oszukał
i skrzywdził, okazał się skrajnie trudny. "Przerażenie", "ściśnięte serce" oddają stan ducha Jakuba, który czuje się bezradny i wydany na łaskę swego brata. Dopiero w takiej sytuacji, po wyczerpaniu się ludzkiej roztropności, która kazała Jakubowi podzielić swoich ludzi na dwa obozy, zrodziła się w jego sercu modlitwa skierowana do Boga Abrahama, Boga Izaaka, ale też Boga, którego Jakub spotykał dotychczas jedynie w snach: "Panie, który mi nakazałeś: Wróć do twego kraju rodzinnego, (...) racz (...) wybawić mnie z rąk brata mego, Ezawa, gdyż lękam się go, aby gdy przyjdzie, nie zabił mnie i matek z dziećmi. Wszakże Tyś powiedział: Będę ci świadczył dobro" (Rdz 32,10.12-13). Po raz pierwszy czytamy
o tym, że Jakub mówi do swojego Boga, odwołuje się do Bożych słów, które jednak zapadły gdzieś w głębi jego serca, słów, które żyją i mówią o przychylności Boga z Betel. Pan Bóg nie odpowiada Jakubowi od razu - jakby chciał sprawdzić, czy wytrwa on w swojej modlitwie i w swoim zaufaniu. I rzeczywiście, serce Jakuba było wtedy miejscem ogromnego zmagania o wiarę i zaufanie do Boga z Betel, Boga znanego do tej pory jedynie ze snów. Zmaganie to nie pozwoliło Jakubowi zasnąć: "postanowił spędzić noc w obozowisku. Ale jeszcze tej nocy wstał i zabrawszy obie swe żony, dwie ich niewolnice
i jedenaścioro dzieci, przeprawił się przez bród potoku Jabbok. A gdy ich przeprawił przez ten potok, przeniósł również na drugi brzeg to, co posia­dał" (Rdz 32,22-24). Potem wrócił do pustego obozowiska i pozostał sam jeden - jakby czekał na odpowiedź Boga na swoją modlitwę...


Od lectio do meditatio - "Jakie masz imię?"

Tekst natchniony opisujący walkę Jakuba z Bogiem skutecznie wymyka się jednej czy jednoznacznej interpretacji2. Należy do tekstów szczególnie wyrabiających w nas pokorę w kontakcie ze słowem Boga, które zawsze przekracza ludzkie interpretacje. Praktyka lectio divina uczy zachowania wierności wobec samego tekstu słowa, a więc uważnego czytania bez "nakładania" na tekst natchniony subiektywnych interpretacji, wyrabia też zgodę na to, że "nie wypijemy źródła" - w swoim konta­kcie ze słowem nie dojdziemy do wszystkich znaczeń zawartych w słowie żywym. Co zatem w samym tekście opisu walki Jakuba z Bogiem przyku­wa naszą uwagę?
Uderza nas, że nie znamy imienia przeciwnika Jakuba, tekst bowiem mówi o nim bardzo ogólnie: isz - "ktoś" lub "mąż", "mężczyzna". Na poziomie samego tekstu zmaganie isz z Jakubem ma charakter fizycznej walki, toczącej się na jawie, nie we śnie, walki niemal wyrównanej, która trwała przez znaczną część nocy, aż "do wschodu jutrzenki" (Rdz 32,25). Przeciwnik nie mógł Jakuba pokonać i dlatego "dotknął jego stawu biodrowego i wywichnął Jakubowi ten staw" (Rdz 32,26). Pod koniec walki isz prosi Jakuba: "Puść mnie, bo już wschodzi zorza!" (Rdz 32,27). Jakub stawia jednak warunek: "Nie puszczę cię, dopóki mi nie pobłogosławisz!" (Rdz 32,27). Przeciwnik Jakuba zadaje wtedy pytanie: "Jakie masz imię?", a po usłyszeniu imienia mówi: "Odtąd nie będziesz się zwał Jakub, lecz Izrael, bo walczyłeś z Bogiem i z ludźmi i zwyciężyłeś" (Rdz 32,28-29). Nowe imię Jakuba tłumaczy się najczęściej jako "ten, który walczył z Bogiem". Partykuła El z pewnością wskazuje na imię Boga, etymologia pierwszego członu nowego imienia Jakuba już taka jednoznaczna nie jest: może wskazywać na czasowniki "walczyć" lub "być mocnym", ale też na inne: "trwać", "jaśnieć", "oświecać", "być szczęśliwym" czy "leczyć". Po usłyszeniu nowego imienia Jakub chce poznać imię swojego przeciwnika, ale ten odmawia, zostawia natomiast Jakubowi swoje błogosławieństwo: "i pobłogosławił go na owym miejscu" (Rdz 32,30). Opis zmagania z isz kończy się zdaniem, które potwierdza realność walki i rany, którą Jakub z niej wyniósł: "Słońce już wschodziło, gdy Jakub przechodził przez Penuel, utykając na nogę" (Rdz 32,32). Utykanie na nogę wydaje się trwałe, ma więc pozostać przypadłością Ja­kuba do końca jego życia.
Uważna lectio tekstu natchnionego sprawia, że zaczyna on rodzić w na­szym sercu odczucia, poruszenia, i w ten sposób słowo przybliża się do historii naszego życia. Spontanicznie w modlitwie przechodzimy wtedy do meditatio, nadając tekstowi określoną interpretację, taką, jaka pod działaniem Ducha Świętego kształtuje się w naszym sercu. Nie jest ona oderwana od samego tekstu słowa Bożego - raczej je ukierunkowuje
i spra­wia, że pewne miejsca w tekście stają się dla nas ważne, ponieważ to one właśnie rzucają światło na historię naszego życia i powołania.
W meditatio nad walką Jakuba z Bogiem na pierwszym planie pojawia się temat błogosławieństwa, a raczej... niepewności błogosławieństwa. Jakub wraca przecież do ziemi swojego ojca Izaaka, wraca do swojego domu. Dom ten tworzą poniekąd Izaak i Ezaw, gdyż matka Jakuba, Rebeka, już wtedy nie żyje. Relacje Jakuba z ojcem i z bratem naznaczone są wyrządzoną krzywdą - oszustwem, podstępem i chciwością. Mimo że Jakub otrzymał błogosławieństwo ojca, teraz - kiedy ma spotkać Ezawa twarzą w twarz - tamto błogosławieństwo wywołuje w nim gorycz i nie­zgodę. Jakub już nie chce takiego błogosławieństwa. Z nim bowiem wią­że się także wina, która jest balastem nawet po 20 latach spędzonych
w Cha­ranie. Dopiero teraz Jakub staje z nią twarzą w twarz, doświadczana wina pogłębia jego lęk przed Ezawem. Poczucie winy wiąże Jakuba
z bratem niczym żelazny łańcuch. Zgodnie z ludową interpretacją, kiedy się rodzili, to Jakub trzymał Ezawa za piętę (zob. Rdz 25,26). Teraz poczucie winy trzyma Jakuba przy Ezawie i odbiera mu radość błogosławieństwa. Jakub nie chce, aby oszustwo sprzed lat determinowało jego życie. Jest teraz innym człowiekiem - doświadczonym przez lata spędzone w Charanie, mę­żem dwóch żon, ojcem dzieci. Zaczyna zma­ganie z Bogiem o uznanie faktu, że winę odpokutował i może rozpocząć nowy etap swojej relacji z bratem, z ojcem Izaakiem i z samym Bo­giem. Fizyczne zmaganie się z przeciwnikiem nad potokiem Jabbok jest więc symbolem walki wewnętrznej, walki toczącej się w sercu Jakuba, który chce wierzyć, że Bóg pobłogosławi go na nowo i że to nowe błogosławień­stwo określi jego tożsamość. Walka jest zacięta i toczy się długo, w koń­cu jednak przeciwnik zadaje pytanie: "Jakie masz imię?". A więc pyta
o to, co do tej pory określało życie Jakuba, co było w tym życiu najważniej­sze. W imieniu "Jakub" zawarta jest cała historia oszustwa Ezawa i Izaaka, całe poczucie winy i gorzki smak powołania. Przeciwnik nadaje mu teraz nowe imię: Izrael (Rdz 32,29). Determinacja Jakuba znajduje uznanie w oczach Pana Boga, który darem nowego imienia przerywa związek z Ezawem i niejako na nowo stwarza powołanie Jakuba. Walka toczyła się uczciwie, bez oszustwa czy chytrych wybiegów. Ślad w postaci zranio­nego biodra ma Izraelowi przypominać o jego nowym narodzeniu: "i po­błogosławił go na owym miejscu" (Rdz 32,30).


W kierunku oratio i contemplatio
- błogosławieństwo z rąk potężnego Boga

Słowo Boże opisujące walkę Jakuba z Bogiem być może postawi nam pytanie o smak powołania dzisiaj, po kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu latach wypełniania posługi kapłańskiej. Skoro Jakub walczył o doświadczenie błogosławieństwa, widocznie wcześniej nie czuł się pobłogosławiony - widywał Boga w snach, ale nie spotkał Boga, który błogosławi, Boga, który cieszy się jego życiem i powołaniem. Drogą do na­wiąza­nia osobowej więzi z Bogiem stała się dla Jakuba walka - opisana w ka­tegoriach walki fizycznej, w której niemal mógł "uchwycić" Boga, otrzymać Jego błogosławieństwo, ale za cenę dotkliwej rany.
Czy również dzisiaj początkiem kryzysu powołania kapłańskiego nie jest zazwyczaj brak doświadczenia Boga żywego i dziwna, chroniczna wręcz niechęć do podjęcia walki o takie doświadczenie? Pan Bóg konsekwentnie oczyszczał swój obraz w sercu Jakuba, zbliżał się do niego stop­niowo i kiedy Jakub był do tego gotowy, podjął z nim o niego walkę. Przy­szedł czas, kiedy Jakub sam zdecydował się na usunięcie bożków ze swo­ich namiotów. Po walce stoczonej nad potokiem Jabbok, kiedy mieszkał w Sychem, a przed wyruszeniem do Betel, nakazał usunięcie wszystkich wyobrażeń obcych bóstw z posiadanego dobytku (zob. Rdz 35,2-4). Ja­kub długo dojrzewał do tej decyzji, podjął ją już ze zranionym biodrem.
Podjęcie w czasie kryzysu walki o swoje powołanie rodzi niepokój, ponieważ ta walka przyniesie ranę - często odsłoni niedojrzały obraz Boga w sercu kapłana, który nie dał się Panu Bogu poprowadzić dalej, zatrzymując się przy swoim Bogu "ze snów", Bogu przez siebie wymyślonym, a nie Bogu spotkanym w realnej historii swojego życia. Zobaczenie niedojrzałości swojej relacji z Bogiem na pewno jest raną, na pewno podważa obraz siebie i swojej drogi powołania. Jeśli jednak słowo Boże ukazuje nam taką niedojrzałość, jeśli nas rani, nazywając po imieniu nasze bożki, w ślad za raną może przyjść odczucie smaku błogosławieństwa. Aby w czasie kryzysu "uchwycić" Boga, trzeba jednak znaleźć miejsce podobne do tego nad brzegiem Jordanu - miejsce, w którym można nabrać dystansu do swoich odczuć i gdzie można stoczyć swoją walkę. W pewnym momencie Jakub jakby celowo został sam jeden i tym samym wytyczył pole swojej walki. Dzisiaj okazję do zmagań o swoje po­wołanie daje na pewno czas rekolekcji, przeżywanych w milczeniu i z po-
­mocą kierownika duchowego.
Dzięki stoczonej walce Jakub odnalazł smak błogosławieństwa. Nie zagubił go już nigdy, chociaż jego dalsze losy, zwłaszcza utrata umiłowanego syna Józefa, były naznaczone bólem. Mimo doświadczonego cierpienia, przy końcu życia Jakub mówi o swoim Bogu, że jest "potężny", że jest Pasterzem i Opoką Izraela (por. Rdz 49,24).
Piotr Ślęczka SDS (ur. 1972), filozof, etyk, duszpasterz w Centrum Formacji Duchowej Salwatorianów w Trzebini k. Krakowa. Opublikował m.in. książki: Dar ciała darem osoby. O przemilczanym wymiarze kryzysu więzi małżeńskiej, Przegłosowane sumienie. Analiza logiczno-etyczna praw niedoskonałych i Historie powołań biblijnych. Rekolekcje według metody lectio divina.



1 Najmłodszy z synów Jakuba, Beniamin, drugi z synów Racheli, urodził się już w kraju Kanaan, podczas wędrówki do Betel (zob. Rdz 35,16-22).
2 Por. Oz 12,3-7; Mdr 10,12. Interpretowali ten tekst m.in. św. Justyn, Orygenes i św. Augustyn. Zob. też: KKK, 2573.

Pastores poleca