z KS. ABP. HIPPOLYTEM SIMONEM, ordynariuszem Clermont-Ferrand, rozmawia Service National des Vocations
Co Księdzu Arcybiskupowi z góry sugerują wszystkie pytania stawiane na temat celibatu księży?
Nie zgadzam się z poglądem, jakoby celibat był biernie przyjmowaną, obowiązkową przepustką do posługi prezbiteratu. Zauważam bowiem, że wśród tych, którzy w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat najszybciej porzucili kapłaństwo, było wielu zakonników. Związek między tą posługą a celibatem nie stanowił dla nich czegoś w rodzaju zewnętrznego „dodatku”, a jednak zakwestionowali celibat. Ponieważ ta sama trudność ujawniła się u zakonników niebędących prezbiterami i u sióstr zakonnych, trzeba uznać, że problem tkwi gdzie indziej. Aby wyjść poza uprzedzenia i utarte schematy, warto nabrać nieco dystansu i spokojnie zastanowić się nad sensem wybranego lub dobrowolnie potwierdzonego celibatu. Oczywiście, absolutny związek między kapłaństwem urzędowym a celibatem nie istnieje. Trzeba jednak właściwie zrozumieć, jak się sprawy mają. Wbrew powszechnie powtarzanemu stwierdzeniu, Kościół nie zabrania księżom zawierania małżeństwa. Kościół łaciński zdecydował powoływać do kapłaństwa tylko tych mężczyzn, którzy dobrowolnie, przed święceniami, zgadzają się na pozostanie w celibacie. Zaraz usłyszę: ależ jeśli ktoś chce zostać księdzem, to obowiązkowo musi pozostać w celibacie! Co tutaj znaczy: „jeśli ktoś chce zostać księdzem”? Nie ma czegoś takiego jak prawo do bycia księdzem. (...)