Pierwsze skojarzenie, jakie na ogół narzuca się człowiekowi, gdy usłyszy, że coś jest ?katolickie?, każe mu to rozumieć jako ?mające związek z Kościołem?, oczywiście katolickim. Katolicka prasa, katolickie organizacje, katolicka szkoła, uniwersytet i szpital, wreszcie katolickie wydawnictwa, prasa, radio, telewizja, a od kilkunastu lat katolickie strony w internecie. To, co Kościół posiada w sensie materialnym, czym administruje albo nad czym sprawuje duchową bądź prawną opiekę, jest dla przeciętnego człowieka katolickie, czyli kościelne.
Nieco historii
Takie powszechne dziś myślenie, zamykające katolickość w obrębie Kościoła rozumianego jako instytucja, nie ma zbyt długiej tradycji. Zrodziło się ono prawdopodobnie pod wpływem historycznych i kulturowych przemian XIX i XX wieku. Upadek Państwa Kościelnego, ruchy rewolucyjne, rozwój przemysłu i komunikacji, migracje ludności, wreszcie powstanie pierwszych niezależnych mediów (pierwsza połowa XIX wieku) ? wszystko to spowodowało, że Kościół znalazł się w obliczu bardzo szybko postępującej laicyzacji i emancypacji coraz to nowych obszarów życia swoich wiernych (wydaje się, że proces ten jest równoległy do procesu sekularyzacji), nad którymi pełnił do tej pory niekwestionowany duchowy patronat. Dokonujące się przemiany zdawały się naruszać i tak cienką nić jego więzi ze światem. Wiara, cokolwiek o niej sądzić, która jeszcze do niedawna zdawała się być inspiracją największych wzlotów ludzkiego ducha i umysłu, teraz okazywała się dla wielu mało istotna, jeśli nie wręcz szkodliwa w realizacji ludzkich marzeń i ambicji. Stabilny i przewidywalny świat utartych i tradycyjnych wzorców myślenia i postępowania odchodził do lamusa historii. W jego miejsce przychodziło ?nowe?, jawiące się, zwłaszcza katolikom, jako coś złowieszczego, groźnego. Taka była kościelna diagnoza sytuacji. Tymczasem entuzjaści zmian i postępu stawiali Kościół wobec coraz trudniejszych pytań, a nie uzyskując satysfakcjonujących i zrozumiałych dla siebie odpowiedzi, brali w nawias to wszystko, co do tej pory stanowiło domenę Kościoła ? ostateczne pytania i ostateczne odpowiedzi. Konfrontacja tych dwu różnych światów zdawała się być nieunikniona. Powiększał się dystans; wzmagała się nieufność. Tymczasem pośrodku drogi znalazł się człowiek przywiązany do Kościoła siłą tradycji i osobistej wiary, ale także kuszony perspektywą nowości i dokonującego się na jego oczach postępu technicznego. (?)