Za oknami blady świt. W kaplicy trwa adoracja. Kilkunastu ostrzyżonych krótko chłopaków zerwało się na nogi już o godz. 5.30. „W naszych domach trwa nieustanna adoracja Najświętszego Sakramentu – opowiadają. – Gdy monstrancja chowana jest u nas, w Krzyżowicach, na kolana padają chłopcy w Saluzzo, Medjugorie czy w innym z prawie 60 domów wspólnoty. Dzięki temu nieustannie towarzyszy nam światło Jezusa”.
Bóle porodowe
Gdy odwiedzam jeden z trzech polskich domów wspólnoty Cenacolo, praca wre jak w ulu. Chłopcy malują i remontują stary, odrapany pokój. Siadamy przy herbacie w dużej, przestronnej kuchni. Odpowiedzialny za dom młodziutki Chorwat Slaven zaczyna opowiadać: „Nasza wspólnota rodziła się w ogromnych bólach. Tu wszystko jest dziełem Ducha Świętego, a nie jakimś ludzkim wymysłem. Przy zakładaniu trzeciego domu wspólnoty Elwira musiała nawet opuścić rodzimy zakon. Ból. Kochała swe zgromadzenie, składała w nim śluby, a teraz? Głos w sercu był jednak bardzo silny. Nie dawał jej spokoju. Przez dwa lata żyła jako siostra niehabitowa. Było to dla niej poniżające, ponieważ ludzie zaczynali szeptać: ciekawe, co przeskrobała, że ją wywalili? Dopiero gdy władze zgromadzenia rozeznały, że to dzieło Boże, a nie wymysł mniszki, przyjęły ją z powrotem”. Slaven uśmiecha się na to wspomnienie i ciągnie: „Ojciec siostry Elwiry był alkoholikiem. Jako dziecko często musiała ona biec nocą przez ciemne uliczki po piwo czy paczkę papierosów. Nie przeklina tych wspomnień. Mówi, że nauczyły ją służby, uwolniły od lęków i lenistwa. Siostra Elwira opowiadała nam, że po wstąpieniu do zakonu wyraźnie usłyszała w sercu głos, by założyć dom dla pogubionych chłopaków. Przez 10 lat co roku chodziła do przełożonej i pytała, czy może wystartować z nowym dziełem. Ale zawsze słyszała to samo: «Nie dasz rady. Jesteś słaba, nie masz żadnego przygotowania. Co to za dziwne pomysły?». Odpowiadała pokornie: «To prawda, ale nie mogę już więcej spać spokojnie. Wewnątrz mnie narasta potężny wulkan i czuję, że muszę dać odpowiedź Bogu». W końcu wulkan wybuchł: głos stał się tak intensywny, że mniszka poddała się. W 1983 roku założyła pierwszy dom. Dostała zrujnowany budynek we włoskim Saluzzo. Zamieszkały w nim trzy siostry zakonne. Chciały przez trzy miesiące modlić się, słuchać i rozeznać, co mają robić. Ale Pan Bóg zrobił im kawał”. Slaven śmieje się: „Już po tygodniu zgłosiło się czterech chłopaków. Przyszli sami, nikt ich nie ciągnął za uszy. «Słyszeliśmy, że Siostra przyjmuje narkomanów» – wypalili. Elwira przestraszyła się i w pierwszej chwili chciała im powiedzieć: «Nie», ale zaraz potem pomyślała: «Jak mogłabym ich odrzucić?». Zostali”.