W poniedziałek po południu Papież spotkał się w Edmonton z rdzenną ludnością i parafią kościoła Najświętszego Serca Pierwszych Narodów. W przemówieniu skupił się na ewangelicznym rozumieniu pojednania. „Na drzewie krzyża cierpienie przemienia się w miłość, śmierć w życie, rozczarowanie w nadzieję, opuszczenie w komunię, oddalenie w jedność. Pojednanie to nie tyle nasze dzieło, to dar, który wypływa z Ukrzyżowanego” – powiedział Ojciec Święty.
Na początku Franciszek zaznaczył, że cieszą go dokonywane w tej wspólnocie działania mające na celu uzdrawianie ran, które dokonują się dzięki spotkaniom Metysów i Inuitów oraz tych, którzy nie wywodzą się z ludności rdzennej. To lokalny przykład Kościoła jako domu dla wszystkich, gdzie wszyscy, w swojej różnorodności, czują się przyjęci.
Nawiązując do porannych słów o pamięci o przeszłości, Papież podkreślił, że ci, którzy krzywdzili rdzennych mieszkańców, działali w imię wypaczonej edukacji chrześcijańskiej, która polegała na narzucaniu, wykorzenianiu, uprzedzeniach i dyskryminacji. Chcąc pójść drogą pojednania, nie należy myśleć w kategoriach zawarcia pokoju i kompromisu ani ustanowionym odgórnie porozumieniu. Ponieważ ogrom doznanych krzywd sprawia, że po ludzku nie da się im zaradzić, nowym początkiem musi być spojrzenie na Jezusa i Jego krzyż, drzewo życia.
Musimy patrzeć wspólnie na Jezusa na krzyżu
„Jezus nie proponuje nam słów i dobrych postanowień, ale krzyż, tę skandaliczną miłość, która pozwala na przebicie sobie stóp i nadgarstków gwoździami i okaleczenie głowy cierniem. Oto kierunek, w którym należy podążać: spoglądać razem na Chrystusa, na miłość zdradzoną i ukrzyżowaną dla nas; spojrzeć na Jezusa, ukrzyżowanego w tak wielu wychowankach szkół rezydencjalnych. Jeśli między sobą i wewnątrz nas samych, chcemy pojednać się z przeszłością, z doznanymi krzywdami i zranionymi wspomnieniami, z traumatycznymi wydarzeniami, których nie może uleczyć żadna ludzka pociecha, nasze spojrzenie musi być wzniesione ku Jezusowi ukrzyżowanemu, a pokój należy czerpać z Jego ołtarza. Ponieważ to właśnie na drzewie krzyża cierpienie przemienia się w miłość, śmierć w życie, rozczarowanie w nadzieję, opuszczenie w komunię, oddalenie w jedność. Pojednanie to nie tyle nasze dzieło, jest to dar, który wypływa z Ukrzyżowanego, to pokój, który płynie z Serca Jezusa, to łaska, o którą trzeba prosić.“
Papież zaznaczył, że w Kościele, który jest żywym ciałem pojednania Chrystusa z ludźmi, nierzadko odrzucany był ewangeliczny sposób działania, na rzecz narzucania i podporządkowywania sobie innych.
Pan nigdy nie przymusza, zawsze pozostawia wolnym
„Istotnie, wygodniejsze wydaje się wpojenie ludziom Boga, niż pozwolenie im, by zbliżyli się do Niego. Ale to się nigdy nie udaje, ponieważ Pan nie przychodzi w ten sposób: nie przymusza, nie tłumi i nie uciska; natomiast zawsze miłuje, wyzwala i pozostawia wolnymi. Nie wspiera swoim Duchem tych, którzy podporządkowują sobie innych, tych, którzy mylą Ewangelię pojednania z prozelityzmem. Nie można bowiem głosić Boga w sposób, który jest sprzeczny z Bogiem. A jednak, ileż razy działo się tak w historii! Podczas gdy Bóg zwyczajnie i pokornie proponuje Siebie, my zawsze mamy pokusę, by narzucać Go, i w Jego imię narzucać siebie. Jest to pokusa światowa, by sprawić, że zejdzie On z krzyża, by objawić Go poprzez władzę i pozory. Jednak Jezus dokonuje pojednania na krzyżu, a nie przez zejście z krzyża. […] W imię Jezusa, niech w Kościele nie powtórzy się takie postępowanie. Niech Jezus będzie głoszony tak, jak On chce, w wolności i miłości, a każda osoba ukrzyżowana, którą spotykamy, niech nie będzie dla nas przypadkiem do rozwiązania, lecz bratem lub siostrą, których należy miłować, ciałem Chrystusa, które należy kochać. Niech Kościół, Ciało Chrystusa będzie żyjącym ciałem pojednania!“
Ojciec Święty powiedział, że Kościół prawdziwie Chrystusowy jest domem pojednania. Wspólnota braci przyjmujących się nawzajem, ze swoimi historiami i kulturą, pozwala działać swojej mistycznej sile, dzięki której zraniona pamięć może być uzdrawiana. Realne spotkanie drugiego zawsze musi w Kościele poprzedzać teoretyczne rozważania.
Kościół to dom, nie zbiór idei i nakazów!
„To jest droga: nie decydować za innych, nie szufladkować wszystkich w ustalonych schematach, ale stanąć przed Ukrzyżowanym i przed bratem, aby nauczyć się podążać razem. Taki jest Kościół i niech takim będzie: miejscem, gdzie rzeczywistość zawsze przewyższa ideę. Taki jest Kościół i niech takim będzie: nie zbiorem idei i nakazów do wpojenia ludziom, ale domem gościnnym dla wszystkich! Taki jest Kościół i niech takim będzie: świątynią o zawsze otwartych drzwiach, w której my wszyscy, żywe świątynie Ducha, spotykamy się, służymy sobie nawzajem i jednamy się ze sobą. Drodzy przyjaciele, gesty i wizyty mogą być ważne, ale większość słów i dzieł pojednania dokonuje się lokalnie, we wspólnotach takich jak ta, gdzie pojedyncze osoby i rodziny podążają ramię w ramię, dzień po dniu. Wspólna modlitwa, wspólna pomoc, dzielenie się historiami życia, wspólnymi radościami i zmaganiami – to wszystko otwiera drzwi do pojednawczego dzieła Boga. […] A kiedy Bóg stał się człowiekiem, Ewangelia mówi dosłownie, że «rozbił swój namiot pośród nas» (por. J 1, 14). Bóg jest Bogiem bliskości, w Jezusie uczy nas języka współczucia i czułości. Trzeba to rozumieć za każdym razem, gdy przychodzimy do kościoła, gdzie On jest obecny w tabernakulum; to słowo oznacza właśnie namiot. Bóg zatem rozbija swój namiot pośród nas, towarzyszy nam w naszych pustyniach: nie mieszka w pałacach niebieskich, ale w naszym Kościele i pragnie, by ten stał się domem pojednania.“
Marek Krzysztofiak SJ – Watykan