„Nie mam wątpliwości, że on jest propozycją kapłaństwa na dzisiejsze czasy. Tylko żeby być takim kapłanem według wzoru Korniłowicza, to by należało się pozbyć takiego trochę narodowo-nacjonalistycznego patrzenia na Kościół” – mówi ks. Andrzej Gałka, krajowy duszpasterz osób niewidomych w wywiadzie dla KAI. Sługa Boży ks. Władysław Korniłowicz współpracując z matką Elżbietą Czacką i kard. Stefanem Wyszyńskim był jednym z założycieli Dzieła Lasek.


Dorota Giebułtowicz (KAI): Ks. Władysław Korniłowicz zmarł w Laskach 26 września 1946 r. w opinii świętości. W 1978 r. prymas kard. Stefan Wyszyński otworzył jego proces informacyjny. Na jakim jest on obecnie etapie?

Ks. Andrzej Gałka: – Miałem to szczęście brać udział w tym procesie. Byłem członkiem komisji historycznej i opiniowałem teksty ks. Korniłowicza. Dzięki temu jego postać stała się dla mnie zarówno bliska, jak i bardzo ważna. Dziś, po 48 latach kapłaństwa, mogę powiedzieć, że wywarł na mnie ogromny wpływ. Proces jest już dawno zakończony na etapie diecezjalnym, jest napisane positio, pisała je nasza siostra franciszkanka Radosława Podgórska FSK. W 2019 r. Ojciec Święty wydał dekret o heroiczności jego cnót. Możemy teraz o nim mówić: Sługa Boży.

KAI: Jakie jego cnoty uznano za heroiczne?

– Przede wszystkim, te trzy podstawowe: wiarę, nadzieję i miłość. O głębokiej wierze świadczy jego droga do kapłaństwa. Wychowywał się w rodzinie, w której ojciec, znany warszawski psychiatra, był ateistą, trzej bracia Władka również, choć matka była osobą wierzącą. Być może ojciec obracający się w kręgach humanistów i pozytywistów był bardziej agnostykiem niż ateistą, ale określał się jako ateista. W każdym razie chęć wstąpienia do seminarium była dla rodziny szokiem. Ojciec, myśląc o odwiedzeniu Władka od jego zamiarów, postanowił wysłać go na studia przyrodnicze do Szwajcarii, gdzie studiował starszy syn. Władek pojechał do Fryburga, ale tam utwierdziło się tylko jego powołanie; w dużej mierze zawdzięcza to niemieckiemu filozofowi i etykowi Friedrichowi Foersterowi. Korniłowicz opowiedział mu o swoim życiu duchowym, zdradził swoje zamiary, a on go zachęcił: „zostaw studia, idź do seminarium, będąc księdzem, będziesz mógł zrobić dużo więcej dobrego”. Tak więc widzimy tu wielką wiarę, mimo że wychowywał się w środowisku, które jej nie sprzyjało.

Natomiast jeśli chodzi o cnotę miłości, to ona objawiła się w takim potrójnym wymiarze. Pierwszy krąg oddziaływania jego miłości stanowili ludzie poszukujący, ludzie dalecy od Boga. Jemu jako jednemu z nielicznych przed wojną udawało się zgromadzić wspólnie przy jednym stole, zarówno tych z lewicy, jak i z prawicy, razem mogli rozmawiać, dyskutować, co było ewenementem, i on im poświęcał dużo czasu, on im objawiał Bożą miłość. Patrząc na niego, słuchając go można było sobie wyobrazić miłosierne oblicze Jezusa, który przygarnia wszystkich. Jak wiemy, wiele osób dzięki niemu spotkało Boga, nawróciło się.

Drugą grupę, którą obejmował swoją miłością, stanowili niewidomi i siostry franciszkanki, dla których był ojcem; tak go nazywano, nie mówiono o nim inaczej, jak tylko „nasz Ojciec”.

Trzecia ważna grupa to klerycy seminarium, gdy pracował jako dyrektor konwiktu, czyli domu księży w Lublinie, gdzie wykładał liturgikę i etykę. Jak zaświadczył ks. Stefan Wyszyński, Korniłowicz wywarł ogromny wpływ na życie tego pokolenia kapłanów. Cechowała go ogromna troska o księży, żeby oni byli mądrzy, doświadczeni, dojrzali, pozbawieni sentymentalizmu.

A w ogóle to był człowiekiem nadziei: dla niego nie było rzeczy niemożliwych i zbyt trudnych. Do tego dochodzą cnoty – chciałoby się powiedzieć – pomniejsze, ale równie ważne: osobista skromność, ascetyczność: on z bogatego domu, wykształcony, ale dobrze się czuł w tych ubogich Laskach.

KAI: Kard. Kazimierz Nycz powiedział w jednym z wywiadów, że ks. Korniłowicz przed wojną „to był ktoś”. Czym się wyróżniał na tle międzywojennego Kościoła w Polsce?

– Ja bym to tak określił, że Korniłowicz był ojcem wszystkich poszukujących. Nie tylko pobożny ksiądz, który starannie odprawiał Mszę św., dobry rekolekcjonista, ale człowiek intelektualnie świetnie przygotowany, by rozmawiać z ludźmi szukającymi Boga. Znał doskonale tomizm, na pamięć recytował fragmenty „Summy” św. Tomasza z Akwinu, miał narzędzia, żeby rozmawiać z młodzieżą ze środowisk postępowych, lewicowych, żydowskich, ludźmi niewierzącymi.

Trzeba też koniecznie tutaj wspomnieć, że był prekursorem odnowy liturgicznej, wiele zawdzięcza tu kard. Désiré-Josephowi Mercierowi, z którym się zetknął na Zachodzie. Nowe prądy liturgiczne, które przywiózł ze sobą z Fryburga, zaszczepił Laskom. Tak się dobrze złożyło, że matka Róża Czacka też była na te rzeczy otwarta. Jak mówił Wyszyński: „To nie od Soboru Watykańskiego II zaczęła się odnowa w Polsce, ale od ks. Korniłowicza”.

KAI: Czy można powiedzieć, że ks. Korniłowicz jest jakąś propozycją kapłaństwa na dzisiejsze czasy?

– Nie mam wątpliwości, że on jest propozycją kapłaństwa na dzisiejsze czasy. Tylko żeby być takim kapłanem według wzoru Korniłowicza, to by należało się pozbyć takiego trochę narodowo-nacjonalistycznego patrzenia na Kościół. Jemu przecież zaproponowano, żeby został kapelanem Piłsudskiego, marszałek bardzo mu ufał, wiemy, że był wezwany do niego z ostatnimi sakramentami, ale kiedy otrzymał propozycję, by zostać kapelanem marszałka, powiedział, że nie może, bo jeśli ksiądz utożsami się z jedną opcją polityczną, to zawsze dla tych drugich już jest nieobecny. W tych dzisiejszych czasach jest on absolutnie propozycją, nie mam wątpliwości.

Ks. Korniłowicz mówił też takie piękne słowa: „mieć otwarty mózg”; to Wyszyński od niego potem przejął. Dla niego otwartość nie była w takim znaczeniu, jak to się dzisiaj mówi: „Kościół otwarty”. Dla niego człowiek otwarty to był człowiek, który miał otwarte serce i otwarty umysł. I on taką otwartość Kościoła preferował i o takiej otwartości mówił do księży.

KAI: Kto jest postulatorem procesu beatyfikacyjnego?

– Postulatorem jest ks. Sławomir Oder. Mamy świadectwa łask uzyskanych za pośrednictwem ks. Korniłowicza, czekamy tylko na cud. Zachęcam wszystkich do modlitwy, szczególnie w dni wrześniowe, gdy będzie beatyfikacja kard. Wyszyńskiego i matki Czackiej – 12 września, i kiedy też przypada rocznica śmierci ks. Korniłowiecza – 26 września.

Ks. Andrzej Gałka – rektor kościoła św. Marcina w Warszawie, krajowy duszpasterz osób niewidomych, kapelan warszawskiego Klubu Inteligencji Katolickiej, historyk Kościoła.


Źródło: https://www.ekai.pl/ks-a-galka-ks-wladyslaw-kornilowicz-wzorem-kaplana-na-dzisiejsze-czasy/
Fot. Ks. Władysław Korniłowicz [Archiwum Lasek ]

Pastores poleca