Z KS. PIOTREM MAZURKIEWICZEM, profesorem katolickiej nauki społecznej, rozmawia ks. Przemysław Śliwiński.
Jak rozpoznać, czy mamy do czynienia z uchodźcami, czy z migrantami?
Migranci to ludzie, którzy są w drodze; ale są w drodze z różnych powodów. Jednych wygania wojna czy prześladowania, innych klęska suszy, brak pracy czy bieda, innych pragnienie lepszego życia, jeszcze inni ruszają w drogę w poszukiwaniu przygody. Gdy chodzi o większe grupy migrantów, na ogół dość łatwo jest rozpoznać, czy są to uchodźcy – w znaczeniu prawa międzynarodowego – czy też ekonomiczni imigranci. Struktura każdej z tych grup jest odmienna. Wśród uchodźców dominują zwykle kobiety i dzieci, stanowiąc około 75% grupy; około 10-15% to starcy, a 10-15% to młodzi mężczyźni. Wśród imigracji zarobkowej struktura jest dokładnie odwrotna. Wiąże się to z naturalnym ludzkim odruchem: mężczyzna chroni żonę i dzieci, a niebezpieczeństwo bierze na siebie. Jeśli w kraju jest wojna, to wysyła się żonę i dzieci za granicę. Jeśli to podróż jest bardziej ryzykowna, kobiety i dzieci zostają w domu. Uchodźcą – zgodnie z prawem – jest się tylko do momentu przybycia do pierwszego bezpiecznego kraju. Dlatego jeśli ktoś z Turcji przybywa do Europy, formalnie nie jest już uchodźcą. Dzisiaj socjologowie mówią o nowej grupie uchodźców-imigrantów, to znaczy ludzi, którzy opuścili swój kraj z powodu niebezpieczeństwa, ale później postanowili szukać najbardziej dogodnego miejsca do osiedlenia się. (…)