Encyklika Humanae vitae powstała pół wieku temu. Czy wobec zmieniającej się rzeczywistości ten dokument jest nadal aktualny w całej rozciągłości?
Proszę Pana, to jest tekst, który jest potrzebny na zawsze i zawsze będzie aktualny, ponieważ odnosi się do spraw, które są nie do zlikwidowania. Encyklika odpowiada na podstawowe pytanie dotyczące losu ludzkości, po prostu – jak człowiek ma realizować swoje życie. To profetyczny dokument i jest on aktualny tak samo dzisiaj, jak 50 lat temu. Papież Paweł VI odpowiedział na potrzebę, która dzisiaj jest dokładnie taka sama, jak wtedy.
Jakie sprawy zawarte w tej encyklice uważa Pani za najważniejsze?
Ależ człowieku, cały dokument jest najważniejszy! Encyklika przedstawia etykę życia małżeńskiego w świetle wiary Kościoła rzymskokatolickiego. To jest pierwszy taki dokument, bardzo dokładny, obejmujący całość zagadnienia i nie można powiedzieć, że coś jest bardziej lub mniej ważne.
Jak czytamy w podtytule, encyklika przedstawia zasady moralne w dziedzinie przekazywania życia...
... i nic nie można z nich ująć, bo to są podstawowe zasady.
Po pierwsze, encyklika mówi o samej istocie małżeństwa. Małżeństwo nie jest wynikiem ślepych sił przyrody. Ustanowił je Stwórca w celu realizowania swojego planu miłości. To jest ważne i aktualne do końca istnienia ludzkości, bo nie człowiek wymyślił małżeństwo, ale Bóg. To jest najważniejszy punkt encykliki, ponieważ ludzie o tym zapominają i o tym nie myślą. Oni myślą, że sami sobie zaplanują małżeństwo. Nie! Oni mają wypełnić Boży plan wobec nich.
Po drugie, encyklika w sposób profetyczny przewiduje, że tymi sprawami mają zająć się ludzie świeccy, a nie księża. Pisze Paweł VI, że nastała era apostolatu świeckich, „w której równi usługują równym” (HV, 26). Czyli małżeństwem muszą się zająć świeccy, bo ten sakrament jest dla ludzi świeckich, nie dla księży.
Po trzecie, nastała – jak zaznacza Paweł VI – wielka potrzeba szerzenia klimatu czystości. Wtedy! Teraz jeszcze bardziej! A patrząc na to, co się wokół nas dzieje, można sobie wyobrazić, że sprawa ta będzie coraz bardziej aktualna i coraz trudniejsza, ponieważ w ogóle zanika pojęcie czystości, świętości, dziewictwa. To są pojęcia, które w miarę upływu lat giną. A Paweł VI już 50 lat temu wskazał, że to właśnie trzeba robić – szerzyć klimat czystości.
Papież zwraca uwagę na to, że ksiądz musi współdziałać z lekarzem, ponieważ podmiotem działania dla księdza i lekarza jest ta sama osoba, która ma zarówno duszę, jak i ciało. Paweł VI przejął tę myśl – jak zresztą wszystkie najważniejsze punkty encykliki – od Karola Wojtyły, który całe życie tym się zajmował.
Podsumowując, wypowiedź Pawła VI jest jednoznaczna: sprawę rodziny trzeba w Kościele postawić na pierwszym miejscu.
Według Pawła VI obrona małżeństwa, jego świętości ma być najważniejszym obowiązkiem i dziełem biskupów...
Nie wszyscy adresaci encykliki tym się przejęli. Ale wziął to sobie do serca biskup krakowski, późniejszy papież Jan Paweł II. Zajmował się rodziną jako powołaną do świętości. Bo chodzi przede wszystkim o uratowanie ludzi na wieczność, a nie tylko o opisywanie trudności materialnych rodziny. Encyklika Humanae vitae to podstawa etyki zarówno dla ludzi wierzących, jak i dla wszystkich ludzi uczciwych, ponieważ dąży do dobra człowieka jako człowieka, który nie tylko jest ciałem, jest także duchem. Cała działalność zmierzająca do duszpasterstwa rodzin musi polegać na tym, żeby pokazać wymiar eschatologiczny życia ludzkiego, bo zagrożona jest przede wszystkim świętość rodziny.
Paweł VI zwrócił szczególną uwagę na miłość małżeńską, którą Kościół w swoich działaniach nie do końca zauważał, że trzeba ludzi przede wszystkim nauczyć kochać. Papież przekazuje integralną wizję osoby ludzkiej i ludzkiej miłości. To genialny dokument!
Kiedy poznała Pani tę encyklikę?
Poznałam tę encyklikę, zanim ona powstała. W jej przygotowaniu Paweł VI posłużył się materiałami, które wcześniej zostały dla niego przygotowane przez teologów. Najlepszy materiał przekazał Papieżowi biskup krakowski. Karol Wojtyła zorganizował grupę teologów, którzy po zakończeniu ostatniej sesji soborowej napisali komentarz dla Pawła VI. Było to pięciu teologów – ks. Jerzy Bajda, Karol Meissner OSB, ks. Stanisław Smoleński, Tadeusz Ślipko SJ, ks. Juliusz Turowicz – i ja szósta w roli eksperta biologicznego i psychologicznego. To był doskonale przygotowany dokument, który wpłynął na to, co potem napisał Paweł VI. W pewnym sensie Karol Wojtyła jest współtwórcą encykliki.
A dlaczego ten dokument wywoływał i wywołuje tyle sprzeciwu?
Trzeba popatrzeć na tę encyklikę w kontekście historycznym. Na przełomie lat pięćdziesiątych i sześćdziesiątych ubiegłego wieku, czyli w okresie kiedy obradował Sobór Watykański II, w medycynie nastąpił pewien postęp, który jednocześnie stał się zagrożeniem – wynaleziono hormonalne możliwości oddziaływania na fizjologiczne funkcjonowanie organizmu kobiety. Rozpoznano bardziej szczegółowo, jak przebiega proces dojrzewania komórki żeńskiej, a potem znaleziono możliwości hamowania jej rozwoju. Powstała wtedy tabletka zmniejszająca płodność kobiety. Wynalazek ten został od razu potraktowany jako przeciwstawny aborcji. Powstało nawet pojęcie „pigułka soborowa”; niektórzy dziennikarze ogłaszali, że odkryto lekarstwo na aborcję, nie rozumiejąc, że antykoncepcja i aborcja mają tę samą przyczynę oraz cel.
Encyklika wywołuje tyle sprzeciwu, gdyż wielu ludzi nie rozumie, że życie ludzkie nie jest dziełem rodziców. Rodzice są tylko narzędziem w rękach Stwórcy. Encyklika w sposób jednoznaczny tłumaczy, że nie dlatego człowiek żyje, że się urodził, ale dlatego urodził się, że żyje. To jest podstawowa prawda o człowieku: życie ludzkie nie jest dane człowiekowi przez człowieka, przez ojca i matkę, życie jest dane przez Stwórcę, który używa rodziców w dziele stworzenia. I dlatego, że Bóg stworzył człowieka w jego ciele, ciało ludzkie ma sens, zwłaszcza dla rodzicielstwa. Gdy się analizuje ciało kobiety i ciało mężczyzny, wyraźnie można zobaczyć, że Stwórca w ciele człowieka zaplanował organy, które służą rodzicielstwu. W sposób jaskrawy jest to widoczne w organizmie kobiety, gdzie narząd rodny jest właściwie w ogóle niepotrzebny do funkcjonowania. Gdyby go usunąć, to kobieta dalej żyje, gdyż organ ten jest przeznaczony tylko dla dziecka. Jan Paweł II, rozwijając później naukę Pawła VI, nazwał narząd rodny „sanktuarium życia”, a kobietę określił jako „strażniczkę życia”.
Z racji wyjątkowej roli, jaką kobieta pełni w dziele stworzenia, należy jej się wyjątkowy szacunek. Mądry mężczyzna nie lekceważy kobiety. Właściwie to powinien uklęknąć przed nią, bo w ciele kobiety został stworzony.
Paweł VI na początku tej encykliki szczerze przyznaje, że nie było jednomyślności w komisji, która doradzała mu w procesie opracowywania dokumentu...
Nie było jednomyślności. Nawet niektórzy biskupi byli za dopuszczalnością antykoncepcji. Dlatego Paweł VI nie przyjął jako podstawy wyników prac tej komisji, tylko sam zdecydował o treści encykliki w oparciu o dokument krakowski. Wydał decyzję jednoznaczną: Non licet! – nie wolno sterować życiem ludzkim, którego Twórcą jest Bóg. To było jego niezależne rozstrzygnięcie podjęte na mocy mandatu powierzonego mu przez Chrystusa. Encyklika wznieciła w niektórych kręgach ostrą falę niezadowolenia. Papież był atakowany. Ten człowiek bardzo wiele wycierpiał, przyjmując postawę wierności Prawdzie. Proszę Pana, szukałam uśmiechniętej fotografii Pawła VI z tamtego okresu i... nie znalazłam.
Paweł VI napisał w encyklice, że „nie wszyscy chyba łatwo przyjmą podaną naukę, skoro już podniosło się tyle głosów, które korzystając z pomocy nowoczesnych środków propagandy, sprzeciwiają się nauce Kościoła” (HV, 18).
Kościół jest właśnie po to, żeby przekazać tę wiadomość, że nie człowiek jest twórcą życia, tylko Bóg, który decyduje o poczęciu człowieka, przyjściu na ten świat i zejściu z tego świata. Gdy ludzie sobie uzurpują prawo do bycia Stwórcą, wtedy Kościół idzie pod prąd takiego świata, staje się znakiem sprzeciwu, mówi: „Nie! Decyduje Stwórca! Nie ty!”.
Papież w tej encyklice odkrywa tajemnicę życia ludzkiego, ale prawda o tym, że Bóg jest stworzycielem wszelkiego stworzenia, jest zapisana już w pierwszych słowach Biblii...
Tak, ale dla wielu ludzi pozostaje to tylko w sferze teorii. Wydaje się, że wszyscy katolicy o tym wiedzą, że są stworzeni, bo przecież Księga Rodzaju mówi, że stworzył Bóg człowieka „na swój obraz (...), stworzył mężczyznę i niewiastę” (Rdz 1,27), ale w praktyce nie biorą tego pod uwagę. Uważają, że to oni planują i w ten sposób są stwórcami. Pojawiło się pojęcie „planowanie rodziny”, planowanie poczęcia, świadome macierzyństwo – to są pojęcia propagandowe. Naciskano na Pawła VI, aby zatwierdził wynalezione hormonalne środki antykoncepcyjne jako metodę, która spowoduje zniknięcie aborcji. To był nonsens, bo zarówno antykoncepcja, jak i aborcja są przeciwko życiu. Paweł VI nie mówił więc o „planowaniu rodziny”. Mówił o odpowiedzialnym rodzicielstwie. Głównym zadaniem encykliki Humanae vitae jest zachęcenie rodziców, aby podjęli odpowiedzialne rodzicielstwo.
Mówi się jednak, że rodzice planują dzieci...
Teoretycznie planują. A tak naprawdę nic nie mogą zaplanować, bo nie oni dają życie. Owszem, mogą zniszczyć życie, mogą przeszkodzić w jego powstaniu. I w tej sytuacji Kościół kategorycznie broni świętości życia i praw Stwórcy. Istnieje pokusa, żeby zastąpić Stwórcę i samemu stwarzać. Jednak człowiek nie może stworzyć człowieka. Natomiast może przeszkodzić Bogu i tak się dzieje w momencie stosowania antykoncepcji. Paweł VI jednoznacznie odrzucił antykoncepcję i potępił postawę laikatu, który domagał się od niego przyzwolenia na używanie pigułek antykoncepcyjnych. Ta walka trwa cały czas, także dzisiaj. Ludzie niewierzący czy też wierzący w sposób powierzchowny uważają, że mogą decydować o życiu ludzkim. Jednak Kościół twardo stoi na stanowisku, że o życiu – o przyjściu na świat i o zejściu z tego świata – decyduje Stwórca. To jest zasługa Humanae vitae. I w 50. rocznicę ogłoszenia tej encykliki trzeba to na nowo wypowiedzieć.
Tuż przed rozmową z Panią przeczytałem całą encyklikę, co nie było trudne, bo jest krótka, zawiera tylko 31 punktów. Ale jakże ta encyklika jest wymagająca...
Nie ona jest wymagająca, Pan Bóg jest wymagający! Jeżeli Chrystus mówi, że mamy miłować nieprzyjaciół, że mądrość Boża inna jest niż ludzka, to są bardzo mocne wymagania! Uderzył cię ktoś w policzek, nadstaw mu drugi! Zabrał ci suknię, dołóż mu płaszcz! Paweł VI w encyklice Humanae vitae sformułował tylko problematykę związaną z samym małżeństwem, ale wymagania stawia Dekalog, dziesięć przykazań. To są bardzo wielkie wymagania i żaden człowiek nie potrafi ich od razu realizować. Człowiek staje się święty poprzez życie, w swoim dążeniu do świętości. To nie jest w człowieku gotowe. Paweł VI daje integralną wizję człowieka – człowiek jest do rozwoju, miłość jest do rozwoju. To są wymagania, ale przecież, aby je wypełnić, nie polegamy na własnych siłach. Papież pisze, że człowiek sam sobie nie poradzi, że trzeba wzywać Ducha Świętego.
Paweł VI napisał, że prawo Boże zachować można „tylko z pomocą Bożej łaski, która wspiera i umacnia dobrą wolę ludzi” (HV, 20). Czyli człowiek jest kruchy i słaby...
I tak, i nie. Jest kruchy i słaby, ale ma zadanie zdobycia mądrości i świętości. I jest to możliwe, ponieważ Pan Bóg go stworzył na swoje podobieństwo. Każdy może być święty. Takie właśnie jest stwierdzenie Humanae vitae: człowiek jest duchowy i stworzony na obraz Boga, więc to, co się wydaje niemożliwe, naprawdę zawsze jest możliwe – ale z Bogiem, a nie z diabłem.
„Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić” (J 15,5)...
Bez Niego nic nie możemy uczynić, a z Nim wszystko! A największe dzieło, jakie możemy z Bogiem uczynić, to drugi człowiek. Żadne dzieło człowieka nie ma tej miary, jaką jest wielkość człowieka, który jest powołany do stawania się coraz bardziej ludzkim. Bo człowieczeństwo jest dane i zadane... Proszę Pana, jeśli Pan sobie uświadomi, że człowiek powstał z jednej komórki, to znaczy, że zadaniem człowieka jest rozwój. Czego? Wszystkiego! Wszystko, co jest w tobie, ma być rozwinięte, bo ma potencję zawartą przez Stwórcę w tej jednej genialnej komórce. Oczywiście, że nie można antropomorfizować i myśleć sobie tak, jakby człowiek z Bogiem rozmawiał tak jak z drugim człowiekiem. Nigdy tej Boskiej tajemnicy nie jesteśmy w stanie zrozumieć do końca... Pierwsza encyklika Jana Pawła II, czyli Redemptor hominis, była gotowa już w Krakowie. I w niej Papież pisze, że nie można zrozumieć człowieka bez Boga, bez Chrystusa, bez Ducha. Nie ma człowieka bez Ducha. A Duch pochodzi tylko od Stwórcy. Podstawowe zatem pytanie prowadzące do nawrócenia brzmi: kim ty jesteś?!
Czy encyklika Pawła VI dała mocny impuls dla duszpasterstwa rodzin?
Pod wpływem Humanae vitae rozwinęły się duszpasterstwa rodzin w wielu krajach, w wielu miejscach. Encyklika pomaga świadomie pogłębić tożsamość człowieka jako dzieła Bożego – stworzony, urodzony, przeznaczony dla nieba. Świętość to dążenie do szczęścia, jakiego pragnie dla nas Bóg. Ludzie powinni zrozumieć, że tylko wtedy znajdą się w niebie – oczywiście, muszą w nie wierzyć i go pragnąć. Cały problem rodziny jest problemem wiary. Inaczej traktują życie i rodzinę ludzie, którzy myślą, że ich życie się kończy tak jak życie psa – zakopaniem w ziemi i niczym więcej. Dlatego chodzi nie tyle o dialog, ile o nawrócenie. Pamięta Pan, co Pan Jezus mówił do Nikodema? Każdy codziennie musi się na nowo narodzić z Ducha. Faryzeusz się zdziwił: Co On gada!? Dorosły ma wejść do łona matki i jeszcze raz się będzie rodzić? Nie rozumiał! A tę prawdę przypomina Paweł VI – potrzebujesz odrodzenia w treści zasadniczej: kim jesteś? Po co jesteś na tym świecie?
Jakie działania podjął Karol Wojtyła po ogłoszeniu encykliki?
Pierwszym zadaniem, jakie podjął biskup krakowski, było zwołanie sesji na temat Humanae vitae. Karol Wojtyła wyraźnie zaznaczył, że księży obowiązuje w sumieniu realizacja tej encykliki. Paweł VI w encyklice zwraca się w sposób szczególny do księży i wręcz błaga ich, żeby tym się zajęli i pomogli w trudnym problemie odpowiedzialnego rodzicielstwa. To jest potrzeba, która będzie aktualna zawsze, bo małżeństwo jest trudne zawsze, bo miłość małżeńska jest najtrudniejszą miłością. Wymaga całopalenia, oddania całego życia, i ciała, i duszy. Encyklika Humanae vitae jest naprawdę napisana na wieczność i aktualna w każdym pokoleniu.
W: „Pastores”, 78 (1) 2018, s. 87-95.