W małżeństwie pewne sprawy można podejmować tylko razem – w przeciwnym razie nic z tego nie będzie. Dla mnie i mojej nieżyjącej od siedmiu lat żony dziełem, które podjęliśmy, była troska o księży tkwiących w nałogu alkoholowym. Dobrze ich rozumiałem, bo sam lubiłem alkohol; inicjatywa pomocy wyszła od żony. Oboje byliśmy na Drodze Neokatechumenalnej, dzięki czemu mieliśmy łatwość w kontaktach z księżmi.
Dostrzegaliśmy też ich zmagania i trudności. Wprost mówili nam o swoich cierpieniach i kłopotach, prosząc nieraz bezpośrednio o pomoc i wsparcie. Prócz modlitwy, co oczywiste, rozmawialiśmy z nimi, także w cztery oczy, poza szerszym gronem. Widzieliśmy, że niemało jest takich, którzy zmagają się z uzależnieniem od alkoholu. Pewnych spraw, choć robi się niekiedy dobrą minę do złej gry, nie da się ukryć. Pamiętam, że na wyjazdach na Światowe Dni Młodzieży niektórzy księża upijali się tak, że trzeba było odizolować ich od grupy, zorganizować im miejsce do spania i ukryć, by nie siać zgorszenia wśród młodych. Razem z żoną ratowałem tych księży przed katastrofą. Nie chcieliśmy ich odrzucać czy krytykować, ale po prostu im pomóc i uchronić przed tym, by młodzież widziała ich w takim stanie. Robiliśmy to dlatego, że tak trzeba było zrobić. (…)
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze kwartalnika PASTORES 103 (2) Wiosna 2024.
Spisał i opracował: M. Walczak.