(…) Nasze małżeństwo też chorowało – na brak Boga i wzajemnej miłości. Mimo kryzysu zdecydowaliśmy się na in vitro. Po trzech próbach przyszła na świat nasza córeczka. Nie chciałam jej ochrzcić. Jednak moja matka i ciocia nalegały. Ksiądz, z którym matka rozmawiała poza moimi plecami, nie zgodził się na chrzest córki, ponieważ „nie było przeszkód” do zawarcia sakramentu małżeństwa. Mąż jednak nie wyrażał zgody na ślub kościelny.


Ciocia natomiast była nieugięta i córka została ochrzczona w wieku dwóch lat. Pojawiłam się wtedy, po wielu latach, w kościele. Nie uczestniczyłam duchowo w Eucharystii, traktując święte obrzędy z lekceważeniem. Zmuszona przez rodzinę i po zaciętych walkach słownych zgodziłam się w końcu na przystąpienie córki do pierwszej Komunii świętej. Zrobiłam to również dla niej, ponieważ bardzo pragnęła przyjąć Jezusa. Razem z babcią modliła się wtedy o moje nawrócenie. Podczas Mszy świętej oskarżałam siebie o to, że jestem hipokrytką. Podczas gdy ludzie klęczeli, ja jedyna stałam, chcąc okazać swój bunt i niewiarę. W myślach powtarzałam, patrząc na tabernakulum: „I tak nie wierzę, że tam jesteś”.
Nasze małżeństwo nie przetrwało. Zdrada męża, rozwód, utrata pracy, częste choroby dziecka i problemy finansowe doprowadziły mnie do głębokiego kryzysu wewnętrznego. Zaczęłam szukać odpowiedzi na pytanie: dlaczego się nie układa? Przecież miałam zaplanowane: studia, pracę, dom, rodzinę... Wszystko runęło jak dom zbudowany na piasku. Pomocy zaczęłam szukać u… (…)


Więcej przeczytasz w najnowszym numerze kwartalnika PASTORES 103 (2) Wiosna 2024.


Pastores poleca