Wracam do pokoju po 20. trasie kolędowej. Jest godz. 19.00, a ja od 6.00 na nogach. W telefonie 40 nieodczytanych wiadomości i kilka nieodebranych telefonów. Przez ostatnie dwa miesiące, od kiedy zaczęły się roraty i kolęda, orszaki trzech króli, nie było dnia wolnego. Do tego świąteczne kazania, katecheza w szkole, odwiedziny chorych – wszyscy czekają na dobre słowo, na pociechę. Wielu ludzi jest totalnie zagubionych, szukają oparcia, jasnych odpowiedzi, których nie znajdują. Staram się umocnić ich wiarę, dać nadzieję, sam jednak wracam do pokoju totalnie wykończony.
Włączam na chwilę wiadomości, a tam skandale polityczne, jeden za drugim, wojny i inne konflikty, chaos w Kościele. Wyłączam telewizor. Dzwoni telefon, Monika pyta, czy nie wpadnę na chwilę; odpowiadam, że innym razem, bo nie mam już na nic ochoty, na co ona, że zaraz po mnie przyjedzie i że mam być gotowy; myślę: „Czemu nie?”. Ugotowała pyszną kolację. Długo rozmawialiśmy, pytała mnie, jak się czuję, jacy są ludzie na kolędzie; mogłem jej opowiedzieć o tym, co dziś przeżyłem. Poczułem lekkość i radość. Monika pięknie się ubrała, włączyła muzykę i usiadła obok. Nagle… (…)
KS. PAWEŁ
Więcej przeczytasz w najnowszym numerze kwartalnika PASTORES 102 (1) Zima 2024.