W dawnych czasach mądrość poprzednich pokoleń była przekazywana w sposób naturalny z ojców na synów i wnuków. Dziś łańcuch pokoleń nie spaja już jednostek tak mocno jak kiedyś, więzi rodzinne są osłabione albo nawet w zaniku, a wielu ojców nie przekazuje młodym mądrości i tradycji przodków. Dlatego tym bardziej należy się wsłuchiwać w głosy tych przedstawicieli starszego pokolenia, którzy w dzisiejszych czasach mogą nam służyć jako przewodnicy, pobudzać do myślenia i zachęcać do szukania właściwych ścieżek życia. Jednym z nich jest z pewnością Charles Chaput, kapucyn, potomek rdzennych mieszkańców Ameryki, emerytowany arcybiskup Filadelfii. Jego nowa książka to – jak sam pisze – „garść myśli na temat, który z biegiem czasu nabiera coraz większego znaczenia.
(...) Kiedy całkiem szczerze przyznajemy się przed sobą, dla jakich spraw gotowi jesteśmy ponieść ofiarę, a nawet śmierć, widzimy, co tak naprawdę kochamy. A to mówi nam, kim w istocie jesteśmy”. Rozważania te – u kresu bardzo aktywnego i bogatego życia w świecie coraz bardziej oddalającym się od Boga – snuje człowiek doświadczony i przenikliwy, mądry tą mądrością, o której mówi Księga Przysłów, że „nie równe jej żadne klejnoty (...), kto się jej trzyma – szczęśliwy” (Prz 3,15.18). Ogarniając bardzo rozległe dziedziny kultury – od starożytnej historii Izraela po zachodnią współczesność, od wielkich dzieł Arystotelesa i Cycerona po film Casablanca, od katakumb po najnowocześniejsze centra wielkich miast – odważnie stawia podstawowe pytania o sens życia i śmierci, o wartość i godność każdego ludzkiego istnienia, o znaczenie rodziny, ojczyzny, przyjaźni, Kościoła i wiary. I zaprasza nas, byśmy także my, wspierani mądrością świętych, filozofów, pisarzy oraz dawnych i nowych Ojców Kościoła, zgodnie z wielowiekową chrześcijańską tradycją memento mori, przyjrzeli się swojemu życiu z perspektywy jego kresu i zapytali samych siebie: „co kochamy nad życie?”. „Już samo postawienie tej kwestii – pisze Chaput – jest przejawem buntu przeciw epoce pozbawionej miłości”. Ten zaś, kto znajduje odpowiedź, zmienia się w „rewolucjonistę miłości, który – z Bożą pomocą – pewnego dnia wybawi ponowoczesny Zachód nie umiejący już wyobrazić sobie nic, za co warto byłoby umierać, a zatem (...) nic, dla czego warto byłoby żyć”.
ms