Młody mężczyzna zadał mi pytanie: „Czy na pogrzebie Taty przeczytałby Ksiądz to, co o nim napisaliśmy?”. Spojrzałem na wydruk. Miłe, czułe słowa o parafianinie zmarłym przed kilkoma dniami...


Nie mając zbyt wiele czasu, gdyż rozmowa przebiegała w zakrystii na kilka minut przed rozpoczęciem Mszy pogrzebo­wej, odparłem: „Piękna treść. Szanowni Państwo, jeśli ktoś z was ma pragnienie odczytania tego listu po zakończeniu przeze mnie ceremonii pogrzebowej na cmentarzu, to jest taka możliwość. Gdy rodzina przekazuje mi niektóre fakty z życia zmarłego, czasami korzystam z tych treści. Jednakże to wspomnienie jest tak intymne, że nie mogę zastąpić najbliższych”.

Nie raz byłem świadkiem tego, że na kazaniu pogrzebowym homileta głosił je tak, jakbyśmy nie mieli już wiary katolickiej. Ho­milia przypominała raczej wymienianie (czasem wątpliwych) za­sług zmarłego. Bywały kazania, które wręcz przypominały mowę kanonizacyjną.

W duchu zadawałem sobie wówczas pytania: „To po co z jednej strony zamawiać, a z drugiej przyjmować Msze za zmarłego? A co z czyśćcem? Czy zmarły byłby wdzięczny za takie kazanie, w któ­rym ksiądz nie przypomina o prośbie dusz czyśćcowych? Czy ho­milie w erze podkreślania, jaki to był dobry człowiek, nie prowadzą w ślepą uliczkę, gdzie żałobnicy dojdą do przekonania, że skoro idzie się tak łatwo do nieba, to nieważne, jakie życie się prowadzi?”. (…)

 

Więcej przeczytasz w najnowszym numerze kwartalnika PASTORES 107 (2) 2025.


KS. DANIEL WACHOWIAK (ur. 1978), proboszcz parafii pw. Św. Brata Alber­ta w Koziegłowach k. Poznania, rekolekcjonista.


 

Pastores poleca