Drodzy Czytelnicy!
Do wyboru tematu niniejszego numeru „Pastores” w pewien sposób sprowokowała nas dyskusja nad spadkiem powołań do życia kapłańskiego i konsekrowanego w Polsce, która toczy się w wielu mediach. Chociaż raczej dominuje głos, że sytuacja była i jest ustabilizowana, a z danych statystycznych obejmujących kilka lat nie można wyciągać daleko idących wniosków, to jednak nigdy dość refleksji nad tego rodzaju tematem. Wydaje się, że należałoby szczególnie zwrócić uwagę na dwa wymiary powołania: odniesienie do wiary i do decyzji.

Nade wszystko musimy wyjaśnić sens relacji między wyborem wiary a wyborem powołania. Może się to wydać problemem czysto teoretycznym, ale ta teoria ma ważne odniesienie do praktyki duszpasterstwa powołaniowego. Poza tym doskonale wiemy, że nie ma nic bardziej praktycznego od dobrej teorii.

Dziś nikt nie pyta kandydatów do seminariów duchownych o ich poglądy na temat tak zwanych singli; nie pyta się o to także w momencie święceń kapłańskich czy zakonnych. Znikomy procent formatorów i wychowawców przyszłych księży i osób konsekrowanych bierze pod uwagę ten coraz powszechniejszy fakt socjologiczny jako wskaźnik rozeznawania ludzkiego elementu powołania uzdalniającego do celibatu. Oczywistym jest, że powołanie kapłańskie nie jest w całości owocem pracy człowieka ani współpracy kandydata do kapłaństwa i formatora. Jednak – jak uczy mądrość Kościoła – „łaska bazuje na naturze”.

Wiele jest powodów, dla których ludzie szukają kogoś, kto pomógłby im w drodze. Pragnienie autentycznego życia chrześcijańskiego, odnalezienie Chrystusa, powrót do Kościoła dzięki świadectwu konkretnych ludzi i nowych wspólnot, chęć głębszego rozumienia więzi łączącej Boga z Jego stworzeniem... Dochodzą do tego jeszcze realia społeczne, rozwój nauk społecznych, trudności z podejmowaniem decyzji, coraz większa izolacja jednostek w neoliberalnej kulturze, potrzeba bycia wysłuchanym, poszukiwanie relacji osobowej z reprezentantem Kościoła, z którym można by podzielić się trudnościami w modlitwie i w życiu chrześcijańskim.

KS. FRANCISZEK LONGCHAMPS DE BÉRIER,

Trzy bliskie spotkania Jonasza z Panem. Czy to była modlitwa? Na­zywamy nią rozmowę z Bogiem, którą zawsze jako pierwszy On rozpo­czyna, zapraszając człowieka. Czyż takim pochyleniem się nad Jonaszem nie jest powtórzone po dwakroć wezwanie: „Idź do Niniwy i tam prorokuj” oraz pytanie, które mogłoby dotyczyć całego jego życia: „Czy słusznie się gniewasz?”?

z KS. JANUSZEM LEWANDOWICZEM, rektorem Wyższego Seminarium Duchownego w Łodzi, rozmawia ks. Wojciech Węckowski.

Gdy przyszedłem po raz pierwszy do seminarium, w celu złożenia dokumentów, wydawało mi się, że najładniejsze, najwygodniejsze miejsce przeznaczone jest dla gościa. Dlatego usiadłem na fotelu rektora. Zostałem jednak pouczony, że miejsce interesanta jest z drugiej strony biurka. Czy Ksiądz Rektor miał nieraz tego rodzaju humorystyczne zdarzenia przy rozmowach kwalifikacyjnych?

„Udał się do Kafarnaum, miasta w Galilei, i tam nauczał w szabat. Zdumiewali się Jego nauką, gdyż słowo Jego było pełne mocy. A był w synagodze człowiek, który miał w sobie ducha nieczystego. Zaczął on krzyczeć wniebogłosy: «Och, czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić? Wiem, kto jesteś: Święty Boga». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!». Wtedy zły duch rzucił go na środek i wyszedł z niego, nie wyrządzając mu żadnej szkody. Wprawiło to wszystkich w zdumienie, i mówili między sobą: «Cóż to za słowo, że z władzą i mocą rozkazuje nawet duchom nieczystym, i wychodzą». I wieść o Nim rozchodziła się wszędzie po okolicy” (Łk 4,31-37).

Czytając Orędzia Jana Pawła II na Światowy Dzień Modlitw o Powołania, już po kilkunastu zdaniach dostrzegamy w nich zdecydowany charakter wezwania czy przynaglenia. Może nawet lepszym sformułowaniem byłoby słowo „nawoływanie”.

Wojciech Nierychlewski przyszedł na świat 20 kwietnia 1903 roku w Dąbrowicach. Miał 11 rodzeństwa: 7 sióstr i 4 braci, z których jeden zmarł w niemowlęctwie. Latem 1923 roku, na początku żniw, w pierwszą sobotę lipca, Wojciech pożegnał się z rodziną i wyruszył w stronę Jasnej Góry. 30 lipca dotarł do domu Zgromadzenia Świętego Michała Archanioła w Pawlikowicach koło Krakowa, gdzie rozpoczął postulat. 5 października 1923 roku został przyjęty do nowicjatu. Po upływie roku, 15 października 1924 roku, złożył śluby czasowe na okres 3 lat, a 8 grudnia 1927 roku w Miejscu Piastowym – śluby wieczyste. W czasie profesji czasowej uzupełniał wykształcenie na poziomie ówczesnego gimnazjum i pełnił funkcję wychowawcy młodzieży. W latach 1928-1932 mieszkał w Krakowie i studiował na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. Święceń kapłańskich udzielił mu 20 lipca 1932 roku ks. bp Stanisław Rospond.

Powołanie? Dziś nie mam wątpliwości, że jest czymś konkretnym. Bóg naprawdę woła człowieka. Pamiętam wszystko w najdrobniejszych szczegółach: i to, że było to na modlitwie, i to, że było przedpołudnie, a nade wszystko ten śpiew małego dziecka. Było też wezwanie. Prowadzący spotkanie powiedział: „Jeśli Pan cię woła – wstań!”. A ponieważ wszyscy siedzieliśmy na krzesłach, chodziło o to, by z niego wstać. I to było najtrudniejsze – wstać z krzesła. Przecież miałem już 26 lat, przecież to tak wielka odpowiedzialność, ale chyba najtrudniej było wstać dlatego, że to wezwanie, skierowane – jak myślałem – do innych, usłyszałem tak mocno właśnie w swoim sercu. To było przedziwne doświadczenie. Odczułem, że Bóg pyta i prosi o odpowiedź – właśnie teraz. Wiedziałem, że chodzi o moją odpowiedź i wiedziałem także, że ten czas może się już nigdy nie powtórzyć; taki kairos, a więc czas jedyny. Bóg pozwolił wstać. I rzeczywiście nic wielkiego się nie stało. Wróciłem do domu, dalej pracowałem.

28 czerwca 2008 roku rozpoczął się, ustanowiony przez Kościół, Rok św. Pawła – wielkiego głosiciela słowa Bożego, który apostołował w różnych miejscach starożytnego świata. Na przestrzeni wieków Pismo Święte było przekazywane ustnie, spisywane ręcznie, a później drukowane.
Za bezcenny skarb „czarnej sztuki” drukarskiej uważa się pelpliński egzemplarz Biblii Gutenberga, o czym w Roku św. Pawła warto przypomnieć. 42-wierszowy inkunabuł jest własnością Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie, ale znajduje się w pelplińskim muzeum diecezjalnym, gdzie można go oglądać.

Pastores poleca